czwartek, 15 marca 2018

BODY POSITIVITY MOVEMENT // INSPIRATIONS

10


Post o tym, że przestałam liczyć kalorie pojawił się już jakiś czas temu. Jeśli chciałabyś/chciałbyś przeczytać go jeszcze raz odsyłam Cię tu. Jest jednak coś jeszcze o czym chciałabym się z wami podzielić a mianowicie Body Positivity MovementNie jestem pewna, czy o nim słyszeliście, ale jeśli nie, pozwólcie, że wam tam ten termin przybliżę. Body Positivity Movement odnosi się do akceptowania swojego ciała takim, jakie ono jest, niezależnie jakie "mankamenty" posiada. Usłyszałam o tym dosyć spory czas temu, zanim powstała moda na wstawianie niewyretuszowanych zdjęć. Cieszę się, że kobiety wzięły głos w tej sprawie, ponieważ mogą pomóc tym, które nie czują się komfortowo w swojej skórze. 




Akcja ta czasami kojarzona jest z promocją otyłości, co kompletnie mija się z prawdą. Głównym celem jest pokazanie, że nie każda kobieta ma sylwetkę modelki czy bikiniary i jest to całkowicie w porządku. Chciałabym podzielić się z wami moją historią oraz tym dlaczego zaczęłam się interesować tą akcją. 



Kiedy przestałam liczyć kalorie moja sylwetka bardzo się zmieniła, pozwalałeam sobie jeść na co miałam ochotę, przez co bardzo szybko przybrałam na wadzę. Kiedyś ważąca 50 kilogramów dziewczyna, zmieniła się 60 kilogramową, pełniejszą kształtów kobietę. Nie potrafiłam tego zaakceptować, szukałam jakiejkolwiek pomocy. W ten sposób trafiłam na profil Jen Brett na YouTube i na Instagramie, która miała bardzo podobną albo nawet gorszą historię. Dzięki tej dziewczynie nauczyłam się obchodzić ze swoim ciałem, zauważyłam, że to nie numerki na wadze mnie definiują a to jaką osobą jestem. Zaczęłam od nowa cieszyć się życiem. Oczywiście był to powolny, stopniowy proces.



Odłamem Body Positivity Movement jest #5secondstransformation. Co to jest? Dziewczyny wstawiają zdjęcia 'przed' i 'po', które mają na celu ukazanie jak zmieniła się ich sylwetka. Warto jednak zwrócić uwagę, że zmiana ta nastąpiła na przestrzeni 5 sekund. Chodzi o to, że w stanie spoczynku, kiedy siedzimy, kiedy leżymy każda z nas ma fałdki czy boczki i to jest całkowicie normalne. 'Fit' świat wykreował w nas poczucie, że musimy być perfekcyjne. Tak nie powinno być. Celem jest akceptacja siebie, a nie perfekcyjna, często niezdrowa sylwetka. 


Chciałabym się z wami również podzielić moimi inspiracjami, dzięki którym moje życie wróciło na odpowiednie tory. Jest to: Jen Brett, Kenzie Brenna, Megan Jayne Crabbe. Te dziewczyny są wspaniałe. Jeśli kiedykolwiek poczujecie się niedoskonałe, brzydkie, grube spójrzcie na ich profile na Instagramie czy YouTube. Nikt z nas nie jest doskonały i powinnyśmy to zaakceptować. Każda z nas jest piękna! 



Czytaj dalej »

środa, 7 marca 2018

PRZEDŁUŻAĆ CZY NIE PRZEDŁUŻAĆ?

11

        Bardzo długo zastanawiałam się czy przedłużyć mój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Dla jednych decyzja wydaje się być oczywista, ponieważ przebywanie tutaj jest spełnieniem marzeń. Niekoniecznie. W moim przypadku jednak doskwiera tęsknota oraz fakt, że nie do końca czuję się tutaj komfortowo. Moim błędem było porozmawianie z rodziną goszczącą w kwestii przedłużenia programu. Teraz zarówno oni oraz dzieci przekonani są, że zostanę dłużej. Będę musiała im przekazać, że zmieniłam zdanie.
      18 lutego poleciałam do Polski na tydzień. Minęło niespodziewanie szybko, kilka dni spędziłam z Mamą, kilka z Tatą, jednego dnia pojechałam do Wrocławia wykonać swój kolejny tatuaż. Przypomniało mi to o słynnym przysłowiu "Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu." Rozmawiałam z rodzicami wiele razy, z rodzeństwem również. Na ten moment wracam do domu wraz z końcem mojego 13 miesiąca (13 miesiąc to Travel Month). W tym przypadku mój brat będzie mógł mnie odwiedzić i będziemy mogli podróżować razem. Starałam się wypisać kilka "za" i "przeciw" co tylko pogorszyło moją sytuację, bo mam więcej "za" pobytem w Stanach aniżeli "przeciw". Co z tęsknotą? Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak płakałam opuszczając mój kraj. Podczas żegnania się z rodzicami pękało mi serce. To właśnie wpłynęło na moją ostateczną decyzję. Nie zamierzam się męczyć, świat stoi przede mną otworem i zawsze mogę tu wrócić. Jeszcze 5 miesięcy przede mną + travel month, więc jeszcze dużo zdążę zrobić i zwiedzić. Wiem, że moja rodzina goszcząca uszanuje moją decyzję, najbardziej szkoda mi będzie opuścić najstarszą z dzieci, bo wiem jak bardzo jest do mnie przywiązana. Rok jest jednak dla mnie wystarczający, po powrocie do Polski zamierzam podróżować po Europie.


            Jestem ciekawa waszej opinii. Co byście zrobili? Jaka byłaby wasza decyzja? 

Czytaj dalej »

niedziela, 11 lutego 2018

WASHINGTON D.C.

4

Washington D.C. zdecydowałam się odwiedzić 27 stycznia, spędziłam tam dwa, pełne zwiedzania, dni. W sobotę udało nam się zobaczyć najwięcej, z racji faktu, że dopisywała pogoda, było około 20 stopni Celsjusza. 
Stolica okazała się być najpiękniejszym miejscem jakie udało mi się dotychczas odwiedzić. Moim numerem jeden był Boston, jednak po dwóch dniach spędzonych w Washington D.C. moje zdanie uległo zmianie. 


W sobotę, w dniu, w którym wylądowałyśmy udało nam się zobaczyć wszystko co znajduje się na zewnątrz włączając Washington Monument oraz White House.



Największym zaskoczeniem były protesty pod Białym Domem dotyczące obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Udało mi się to nagrać. Myślałam o nagrywaniu vlogów z poszczególnych miejsc, które udaje mi się odwiedzić. Co o tym myślicie? Chcielibyście zobaczyć?


Największym rozczarowaniem tego wyjazdu było jedzenie, w niedziele wieczorem większość restauracji było zamkniętych. W sobotę, wraz ze znajomą poszłyśmy do jednej z bardziej prestiżowych restauracji, gdzie pomylono nasze zamówienia, a kelnerzy nawet nie zwrócili na to uwagi.


Zauważyłam, że Washington D.C. jak na swą wielkość jest bardzo czystym miastem, przez co bardzo przypadł mi do gustu, zdecydowanie różni się od Nowego Jorku.


Poza atrakcjami, które udało nam się zobaczyć na zewnątrz zdecydowałyśmy się odwiedzić kilka muzeów w tym: Holocaust Memorial Museum, National Museum of American Indian, National Museum of Natural History. Chciałyśmy również odwiedzić National Museum of American History, ale bilety były już wyprzedane. Każde z nich, mimo że różne robiło bardzo duże wrażenie. Moim ulubionym było National Museum of American Indian. Polecam się tam wybrać, jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję.


Te dwa dni minęły bardzo szybko, lot powrotny w niedzielę miałyśmy około godziny 19, lecz już 2 godziny wcześniej musiałyśmy być na lotnisku.


Mam nadzieję, że nie była to moja ostatnia wizyta w tym miejscu, możliwe, że kiedy odwiedzi mnie brat z siostrą, wybierzemy się tam razem.
Czytaj dalej »

sobota, 20 stycznia 2018

PLUSY I MINUSY BYCIA AU PAIR

6


Nie mogę uwierzyć, że 7 lutego minie już 6 miesięcy mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Muszę przyznać, że mimo wielu wspaniałych chwil zdarzyły się również takie, o których wolałabym zapomnieć. Chciałabym wam przedstawić jak program Au Pair wygląda z mojej perspektywy, może się okazać, że ma tyle samo wad ile zalet. Zaczynajmy!

MINUSY:

TĘSKNOTA ZA DOMEM: Gdybym miała opisać jak bardzo tęsknie za domem nie starczyłoby mi słów. Wydaje mi się, że jest to najgorsza część wyjazdu, zostawić swoich bliskich na rok czy nawet dłużej. Pierwsze 2 miesiące były najcięższe, ale fakt, że starałam się rozmawiać z rodziną prawie codziennie sprawił, że przetrwałam ten najcięższy okres. 
RADA: Rozmawiaj z rodziną, znajomymi jak najczęściej a nawet nie odczujesz, że ich obok Ciebie nie ma!

MIESZKANIE Z PRACODAWCĄ/RODZINĄ GOSZCZĄCĄ: Uznaję to za wadę jak i zaletę, ponieważ mieszkanie z rodziną goszczącą ma swoje plusy. Czasami jednak czuję się niezręcznie kiedy kończę pracę i znikam do swojego pokoju. Mam wrażenie, że powinnam jeszcze zostać z nimi, pobawić się z dziećmi, pomóc. Kolejnym aspektem jest dzień wolny, kiedy zwyczajnie potrzebuję odpocząć. Dzieci potrafią wejść do pokoju, narobić hałasu, przerwać to na czym aktualnie się skupiam, czy nawet obudzić po długiej nocy. Moim rozwiązaniem jest organizowanie czasu poza domem, spędzanie czasu ze znajomymi. 
RADA: Kiedy masz czas wolny staraj się go jak najlepiej organizować.

NIGDY NIE WIESZ NA KOGO TRAFISZ: Jeśli chodzi o mój przypadek, to lepiej trafić nie mogłam. Moja rodzina goszcząca mimo swoich wad jest najwspanialsza pod słońcem i nie wyobrażam sobie ich zostawić. Jednak nie każdy jest takim szczęściarzem i mimo rozmów na Skype, Whatsapp'ie rodzina może okazać się zupełnie inna od tej, którą sobie wyobrażaliście.
RADA: Podczas rozmów na Skype staraj się pytać jak najwięcej, nawet o te najmniejsze szczegóły, żebyś nie była zaskoczona po przyjeździe do domu rodziny goszczącej.

PLUSY:

PODRÓŻOWANIE: Zdecydowanie największy plus programu Au Pair. Będąc w Polsce nie mogłabym sobie pozwolić by zwiedzić Boston czy Nowy Jork. Bycie Au Pair zdecydowanie to umożliwia, w szczególności kiedy mieszkasz blisko większego miasta.
RADA: Organizuj swój czas i staraj się oszczędzać, abyś mogła sobie pozwolić na podróże w miejsca, które są od Ciebie bardziej oddalone typu Hawaje, Alaska itp.

NAWIĄZYWANIE PRZYJAŹNI: Nie zliczę ile osób poznałam po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych oraz z jakich krajów one pochodzą. Program Au Pair umożliwia poznawanie ludzi z całego świata, czy to Azja, Europa, Ameryka Północna, Południowa a nawet Australia. Po zakończonym programie będziesz mogła podróżować do miejsc, wiedząc, że tam, gdzieś znajduje się osoba, z którą przeżyłaś niezapomniany rok!
RADA: Nie bądź nieśmiała i staraj się rozmawiać jak najwięcej.

POPRAWA JĘZYKA: Wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych wiedziałam, że mój język angielski jest na bardzo dobrym poziomie, jednak pobyt tutaj poszerzył moje słownictwo oraz poprawił mój akcent.
RADA: Postaraj się przełamać barierę językową i rozmawiać jak najwięcej!

Okazuje się, że program Au Pair ma tyle samo minusów co plusów, ale jednak muszę go polecić, ponieważ daje wam bardzo wiele możliwości. Wracając do Polski będziecie bogatsi o bagaż doświadczeń i wspomnień, a tego nikt wam nie może odebrać.








Czytaj dalej »

piątek, 12 stycznia 2018

NEW YORK CITY

4

Nowy Jork odwiedziłam już dwukrotnie, jednak wpis z tym związany nigdy się nie pojawił. Pierwszy raz byłam od razu po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych, kolejny na początku listopada. Miejsce to z pewnością jest imponujące, lecz z łatwością potrafi przytłoczyć. Tak było w moim przypadku. Udało mi się  zobaczyć te najbardziej popularne miejsca w tym: Central Park, Times Square, Top of the Rock, Rockefeller Center, Empire State Building czy Statue of Liberty. 

Najłatwiej poruszać się metrem, ale jeśli cenicie sobie wygodę polecam Uber'a czy Lyft. Z Uber'a zdecydowałam się skorzystać, kiedy odwiedziłam Nowy Jork w listopadzie. 

Nowy Jork posiada wiele miejsc, które warto zwiedzić, za każdym razem decyduję się na coś innego. Podczas mojego ostatniego pobytu jednym z miejsc, które zdecydowałam się zobaczyć był Columbia University.

Poza typowymi atrakcjami turystycznymi jest też sporo miejsc, które według mnie warto zobaczyć. Między innymi jest to Carlo's Bakery ze słynnego programu "Słodki biznes", który możesz obejrzeć na TLC. Jeśli kiedyś zastanawiałeś się czy te słodkości warte są swojej ceny, to zdecydowanie mogę powiedzieć, że tak. Nie jadłam niczego lepszego w swoim życiu. Kolejnym przystankiem jest słynne "One Dollar Pizza", za kawałek pizzy płacisz tylko jednego dolara. Smak nie powala, ale jeśli jesteś w Nowym Jorku to powinieneś spróbować. Jest to w pewien sposób jedna z atrakcji tego miasta.

Ostatnim razem udało mi się również zobaczyć siedzibę New York Times oraz Trump Tower, jednak tylko z zewnątrz.

Nie chciałabym porównywać Bostonu z Nowym Jorkiem, bo są  to dwa zupełnie różne miasta. Boston jednak bardziej przypadł mi do gustu. Które z nich chcielibyście odwiedzić?






Czytaj dalej »

środa, 3 stycznia 2018

NOWY ROK, NOWA JA // DLACZEGO PRZESTAŁAM LICZYĆ KALORIE?

5
        Skłamałabym, gdybym powiedziała, że kalorie przestałam liczyć wraz z dniem 1 stycznia 2018 roku. Decyzja ta zapadła już kilka dobrych miesięcy temu. Swoją przygodę z siłownia, zdrowszym trybem życia rozpoczęłam 1 stycznia 2015 roku, czyli 3 lata temu. Tak, było to postanowienie noworoczne. W przeciągu tych trzech lat nauczyłam się jak odpowiednio się odżywiać, nie popadając w skrajność. Ćwiczę, ponieważ sprawia mi to przyjemność, kiedy czuję się gorzej albo zwyczajnie mi się nie chce, nie zmuszam się. Siłownię odwiedzam 4-5 razy w tygodniu i spędzam tam zazwyczaj 1.5 godziny. Wróćmy do konkretów. Dlaczego przestałam liczyć kalorie? Liczenie kalorii wprowadziło bardzo dużo restrykcji w moim życiu, zaczęłam sobie wielu rzeczy odmawiać, co później spowodowało duży spadek na wadze oraz uszczerbki na zdrowiu.

        Coraz więcej słyszy się jak młode dziewczyny rozpoczynają przygodę z odchudzaniem, zdrowym trybem życia, zmieniają również swoje nawyki żywieniowe. Jedyne czego tak naprawdę nie rozumiem, to fakt, że coraz więcej z nich wpada z skrajności w skrajność. Początkowo nie przejmujące się tym co jedzą, teraz patrzą na posiłek tylko jako zbiór makroskładników, poza tym to jedzenie przede wszystkim musi być 'czyste'. Coraz więcej słyszy się o tym, że owe dziewczyny tracą kontakty z rówieśnikami, pogarszają się ich stosunki z rodziną. Dlaczego? Bo nie wyjdą ze znajomymi, bo makro się zgadzać już nie będzie. Pomijam fakt, że żadna z nich nie przygotowuje się do zawodów sylwetkowych. Rozumiem, że podział na makroskładniki jest istotny jeśli chodzi o jak najszybsze efekty, ale to ile osób popada w paranoję budzi niemałe zdziwienie. Dlaczego o tym piszę? Bo sama to przeszłam i wiem ile wysiłku mnie kosztowało by wrócić do normalnego, nadal zdrowego odżywiania. Powtórzę, bez 'makro' da się dojść do wymarzonych efektów, może tylko w dłuższym czasie. Czy tylko mnie burzy określenie 'czysta micha'? Jesteś psem, kotem? Czy kim? Poza tym coraz więcej osób trzyma tą 'czystą michę' podczas świąt, podczas urodzin, zapominając tak naprawdę o magii tych wydarzeń. Smutne, ale prawdziwe. Taka restrykcja doprowadzić może, oczywiście niekoniecznie, do zaburzeń odżywiania. Teraz mówisz, że trzymanie diety nie sprawia Ci trudności, ale to, że zabraniasz sobie tak wielu rzeczy może doprowadzić Cie do tego, że jak już pozwolisz sobie na coś spoza ram twojej diety, to nie skończy się na jednym posiłku, a będziesz jeść wszystko co masz pod ręką. Chciałabym też zwrócić uwagę na kwestię propagandy. Gazety mówią, że trzeba wyglądać tak i tak, 'broń Panie Boże' inaczej. Rozmiar 36, S albo nawet XS. Zapominamy, że najważniejsze jest to by czuć się dobrze we własnym ciele niezależnie od rozmiaru. Pamiętajcie o tym, bo to jest kluczem sukcesu. Ja ćwiczę, bo kocham to jak wyglądam, a nie po to, by pokochać swój wygląd jak już ten wymarzony cel  osiągnę.







Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia