Bardzo długo zastanawiałam się czy przedłużyć mój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Dla jednych decyzja wydaje się być oczywista, ponieważ przebywanie tutaj jest spełnieniem marzeń. Niekoniecznie. W moim przypadku jednak doskwiera tęsknota oraz fakt, że nie do końca czuję się tutaj komfortowo. Moim błędem było porozmawianie z rodziną goszczącą w kwestii przedłużenia programu. Teraz zarówno oni oraz dzieci przekonani są, że zostanę dłużej. Będę musiała im przekazać, że zmieniłam zdanie.
18 lutego poleciałam do Polski na tydzień. Minęło niespodziewanie szybko, kilka dni spędziłam z Mamą, kilka z Tatą, jednego dnia pojechałam do Wrocławia wykonać swój kolejny tatuaż. Przypomniało mi to o słynnym przysłowiu "Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu." Rozmawiałam z rodzicami wiele razy, z rodzeństwem również. Na ten moment wracam do domu wraz z końcem mojego 13 miesiąca (13 miesiąc to Travel Month). W tym przypadku mój brat będzie mógł mnie odwiedzić i będziemy mogli podróżować razem. Starałam się wypisać kilka "za" i "przeciw" co tylko pogorszyło moją sytuację, bo mam więcej "za" pobytem w Stanach aniżeli "przeciw". Co z tęsknotą? Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak płakałam opuszczając mój kraj. Podczas żegnania się z rodzicami pękało mi serce. To właśnie wpłynęło na moją ostateczną decyzję. Nie zamierzam się męczyć, świat stoi przede mną otworem i zawsze mogę tu wrócić. Jeszcze 5 miesięcy przede mną + travel month, więc jeszcze dużo zdążę zrobić i zwiedzić. Wiem, że moja rodzina goszcząca uszanuje moją decyzję, najbardziej szkoda mi będzie opuścić najstarszą z dzieci, bo wiem jak bardzo jest do mnie przywiązana. Rok jest jednak dla mnie wystarczający, po powrocie do Polski zamierzam podróżować po Europie.